Love Skansen: Sanok

Wróciliśmy! Nic dziwnego, Park Etnograficzny i Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku to jeden z najpiękniejszych skansenów świata. Malowniczo położony na brzegu Sanu, jest wspaniale zróżnicowany przyrodniczo i ekspozycyjnie – na płaskim stoi miasteczko (wielkie łał i szapoba!), a na pagórkach i zalesionych wzgórzach wokół odtworzono zabudowę wiejską czterech kultur tych ziem: Łemków, Bojków, Dolinian i Pogórzan. Byliśmy tam pięć lat temu i zakochaliśmy się w skansenach, więc ciągnęło nas tam z powrotem jak nie wiem co!

 

 

Wielkie wejście

Sanocki skansen ma uzasadnione poczucie godności – już brama wejściowa i jej okolice pokazują, że mamy do czynienia z miejscem stworzonym przez ludzi, którzy wiedzą, jak sprawić, żeby kontakt z dawną kulturą ludową był doświadczeniem pełnym, wielozmysłowym, żywym. Przez żołądek do serca? Proszę bardzo – po lewej stoi zatopiona w zieleni klimatyczna Gospoda pod Białą Górą ze strawą opartą na pradawnych przepisach: zupy w bochenkach chleba, kasze, maślanka, czebureki… A sama brama – schodami w górę, kasy, wystawa, przewodnicy, schodami w dół – to przejście do innego czasu, bo schodzi się wprost na…

 

 

Rynek galicyjski

Panie, panowie, proszę usiąść z wrażenia – ot choćby na tych schodach jeszcze 😉 – bo rynek jest wspaniały: dookoła placu odtworzono nie tylko domy mieszkalne z zabudowy miasteczkowej XIX i początku XX wieku, ale też sklepy i zakłady rzemieślnicze, z których część naprawdę działa! Na środku stoi – a jakże – studnia, a cała powierzchnia rynku, to kocie łby. I każdy dom, sklep, zakład rzemieślniczy, a nawet poczta, apteka, karczma (z kręgielnią!) i remiza strażacka, zostały wyposażone w meble i sprzęty. A weźmy na przykład takiego Zegarmistrza – siedzi tam pan z lunetką w oku, a cały dom aż wibruje od cykania dziesiątków zegarów i zegarków i zegareczków… Tik-tak, tik-tak – to żyje! Domostw na Rynku jest 29 i do wielu można wejść, a nawet się zasiedzieć. My te pięć lat temu weszliśmy do domostwa, w którym urzędował…

 

 

 

Fotograf

Urok zdjęć z końca XIX wieku i początku zeszłego polegał na starannym stylizowaniu – każdy detal scenografii, a szczególnie malowanego tła – miał znaczenie, bo budował owo nieuchwytne coś w obrazie. Także stroje, a przede wszystkim świadome aranżowanie postaci i ich – z braku lepszego słowa – reżyseria… To wszystko ze swadą, humorem i poczuciem misji – robi teraz pan Stanisław. Och, poprzebieraliśmy się, a jakże!, upozowaliśmy jak należy i – Pstryk! – mamy fotkę, która wisi teraz na ścianie, a wyglądamy na niej jak rodzina amiszów (choć stroje i klimat oczywiście nawiązują do lokalnej przeszłości). Niesamowite doświadczenie, do którego wszystkich namawiamy (pozdrówcie od nas pana Stanisława, któremu wdzięczni jesteśmy i za aranż, za garść cennych info, ale też za pomysł ustawienia na środku stoliczka ceramicznej figurki mopsa!:)

Wszystko to uwieczniliśmy na filmiku… tym sprzed pięciu lat. Aż łezka się nam zakręciła, bo dziewczynki tam takie malutkie 🙂 Gorąco zachęcamy do obejrzenia.

Wyszedłszy od fotografa, odprowadzani dźwiękiem młotka walącego w dłuto w zakładzie ciesielskim, wyszliśmy z Rynku i, mijając ogródki miasteczkowych domów pełne malw i groszku, a także wspaniałą synagogę, a później zgrabną kuźnię na rozstajach, weszliśmy w klimaty górsko-wiejskie…

100

Setka chałup, zagród, budynków gospodarczych, dworków, kościołów i cerkwi, stu-, dwieście-, a nawet trzystuletnich – to skansenowy rekord Polski. A każda z pietyzmem odtworzona, pachnąca drewnem i historią, i wkomponowana w przyrodę. Jak chałupy łemkowskie, to na zarośniętych lasem zboczach wzgórz, a jak Dolinianie, to… w dolinie 🙂 My tu upraszczamy, ale z takiej właśnie precyzyjnej i mądrej korelacji kulturowo-geo-przyrodniczej skansen sanocki słynie na świecie! Przewodnicy wspaniale o tym opowiadają (przewodnika można wynająć indywidualnie albo grupowo). Wchodzimy do małych domków przez wysokie na pół metra progi, stukając podeszwami o drewniane pomosty, przechodzimy do stodół, spichlerzy… Imponujący dwór, plebanie, A potem poważniejemy i wchodzimy do kościoła na błękitno malowanego (z zegarem na wieży!), i do cerkwi, i do kościoła greko-katolickiego, i do szkoły…

 

 

 

 

Wyrafinowany etno-industrial

Wynalazca lampy naftowej, Ignacy Łukasiewicz, śmigał w tych okolicach w pogoni za ropą naftową. I zakładał kopalnie ropy, więc wieże wiertnicze – dziś kojarzone z Bliskim Wschodem czy Teksasem, najpierw pojawiały się właśnie na Podkarpaciu, o to już w połowie XIX wieku. Więc super, że sanocki skansen pościągał oryginalne instalacje z tamtych czasów i rozbudował ekspozycję. Mamy więc tu i prastary wóz maziarza, czyli naftowego komiwojażera sprzedającego smary i oleje, ale też wieże wiertnicze i urządzenia do rafinowania ropy w naftę, a przy okazji kilka innych egzemplarzy oryginalnych starych urządzeń przemysłowych, na przykład maszyny parowe. A kawałek dalej, obok sadu znajduje się…

Taka ikona regionu, że Gospodin pomiłuj!

220 ikon do obejrzenia w stodwudziestoletnim murowanym budynku z pięterkiem, to gratka nie lada. A są owe ikony – jak to ikony – malowane na drewnianych deskach i fantastycznie zdobione. Są i te najstarsze – z VX wieku, malowane przez ówczesnych zakonników, ale też i późniejsze, gdy tworzenie sztuki sakralnej trafiło pod strzechy wiejskich malarzy karpackich – na nich święci mają takie pucołowate czerwone jak jabłuszko policzki 🙂 Dla znawców tematu – eldorado, dla profanów jak my – okazja do refleksji i ochłody w klimatyzowanym wnętrzu 🙂 Bardzo fajna pani, która zajmująco o ikonach opowiada.

Koń

Idziemy już do wyjścia, ale – będąc z powrotem na Rynku zachodzimy do straganu z wyrobami ciesielskimi. Malina wybiera organki, pewnie nie pamięta, ale takie same wybiera sobie pięć lat wcześniej! A Miłka wskazuje oczywiście na największy możliwy obiekt w sklepiku. Mikrotargowanie, i już po chwili dźwigamy wielkiego konia na biegunach. Jest bardzo fajny – cały jest z litego drewna, oprócz ogona z konopnych sznureczków. Stoi dziś w naszym praskim mieszkanku i się buja 🙂

 

Jeśli jesteście ciekawi innych skansenów które odwiedziliśmy, oto one:

SIERPC

ŁOWICZ

SUCHA

WDZYDZE KISZEWSKIE

KOLBUSZOWA

ZALIPIE

LUBLIN

LUBLIN – ZIMA

KULIGÓW nad Bugiem

TALLIN

podziel się, nie bądź sknera 😉Share on Facebook
Facebook
Share on Google+
Google+
Tweet about this on Twitter
Twitter
Pin on Pinterest
Pinterest
Share on LinkedIn
Linkedin
Email this to someone
email
Print this page
Print

Written by mereczonthego

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *